Tak jak w tytule- o Miodunce.
Nie wiem, czy już o niej pisałam, ale chyba wiecie, że to mój zeszłoroczny ulubiony konik.
Upadłam z niej w bardzo niebezpiecznych okolicznościach i bałam się jeździć.
Teraz nie mam już dawnych problemów i odczułam wewnętrzną niewytłumaczalną potrzebę... Spróbować z nią ponownie.
Nie wsiądę na nią przed zawodami...
To nonsens. Po cholerę mam "marnować" jazdę, trening przed startem nie wiedząc, czy już jesteśmy obie gotowe.
Dlaczego obie?
Bo koń gdy jeździec spadnie w terenie a kon pobiegnie dalej, może pomyśleć, ze go porzucono i tak chyba było z Miodunką.
KOCHAM Małpiszona, Chefalumpa, Diabła, Szatańskiego konia, dzielnego kucorka, Miodkosłąwę, idiotkę, głupola, psychola, płochliwca, skoczka ;)
Ja już zaczęłam przygotowania.
Po 1- jestem bardziej zdecydowana, staram się poprawniej siedzieć,
Po 2- wczuwam się w konie. Kiedyś dzięki temu (rok temu, za dobrych czasów) nie uciekła galopem. Na jeździe byłam ja i jeszcze jedna dziewczyna . Instruktorka tłumaczyła jej, żeby użyła bata raz a dobrze. Przy tym uderzyła się w udo. Poczułam napiecię mięśni i podstawienie zadu i lekki sygnał wodzami- nie uciekła. Uspokoiła się.
Po 3- dużo głaszczę, gadam z koniną Miodkową. Staram się odnowić więź na ziemi.
Po 4- myślę co często robi. I co lubi. Lubi długa wodzę, ale zwiewa do środka. Mocniejsza łydka wewnętrzna. Wbiega spod bandy na stojaki od przeszkód? 3-5 metrów przed stojakiem zatrzymanie, półparada, wyciagnięcie/skrócenie chodu, zmiana z np. anglezowania na ćwiczebny itp. Pod stojakiem, jakieś 1-2 metry mocna łydka wewnętrzna, w razie potrzeby łeb w stronę bandy.
Ona jest dominująca. Kiedy przyswoi zasady, uzna mnie za szefa, będzie łagodniej i będę próbować oklepów ;)
sobota, 28 grudnia 2013
Sztuczka z Maksem
Nic wielkiego!
Po prostu podnosił przednią nóżkę w taki słodki sposób ;)
Rozczulam się :)
Jak to robiliśmy?
Łaskotałam, nie wiem jak to określić, jago przednią nogę i mówiłam coś jak "Ksz-ksz" jak ja uniósł to go chwaliłam.
Potem zostawał z ta nóżka w powietrzu. Nie było wyprostowana, tylko zgięta, tak ładnie, normalnie zuch kucyk ;)
Po prostu podnosił przednią nóżkę w taki słodki sposób ;)
Rozczulam się :)
Jak to robiliśmy?
Łaskotałam, nie wiem jak to określić, jago przednią nogę i mówiłam coś jak "Ksz-ksz" jak ja uniósł to go chwaliłam.
Potem zostawał z ta nóżka w powietrzu. Nie było wyprostowana, tylko zgięta, tak ładnie, normalnie zuch kucyk ;)
Czasem jest tak, a czasem.. inaczej...
za równo tydzień jadę zawody amatorskie w ujeżdżeniu.
program banalny, ALE...
CO z TEGO?!
Teoretycznie umiem go na pamięć .
Teoretycznie jest super.
Praktycznie...
Miałam jechać na Karino...
Ale nie wiem... Wczoraj był okropny. Ciezko było kłusować, noga mi latała, nie umiałam utrzymać pięty w dół. MUSZĘ spróbować Guni.
To kuc walijski.
Wygodniejszy = lepszy dosiad
mniej leniwy = mogę się skupić na poprawnych figurach , dobrym dosiedzie
wyższy = nie będę się czuła jak słoń na krokodylu (nie wiem skąd to porównanie!!!)
uparty= a Karino to nie?
Nie umiem na niej zagalopować, ale galopu w programie nie ma ;)
Przemyślę to...
A teraz...
Jazda tydzień temu!
Na ... MAKSIE!!!
Ten kuc jest najmniejszy w stajni, ma gdzieś niecały metr w kłębie.
Ja 150 cm mniej więcej ;)
Na oklep.
około 14 koni na hali.
Są kucyki jest impreza!!!!
Ćwiczenie w stępie. Machamy nogami tył-przód "nożyce" . Mały obrócił głowę i dostał w pysk ;)
Ale lekko. Niechcący!!!!!!!!
To nie Maks, to TURBO !
Kłus- nadążał za zastępem ( było tak dużo koni, ze zastęp był konieczny, często się wyłamywaliśmy)
Galop- było ciężko, pare razy pomogłam sobie batem (ja np. nie umiem dać łydki udem, a podnosząc łydki tracę równowagę) i trochę galopu było.
drągi w kłusie- wszyscy się z nas śmiali! To było EPICKIE! Bo czy jest coś rozkoszniejszego? On taaaak wyciągał nóżki. W stępie na konieć dotknęłam czubkiem buta ziemi. Potem w boksie zrobiliśmy sztuczkę. o niej później.
poniedziałek, 16 grudnia 2013
Tratarata...!
Mam ochote coś naskrobać, ale nie mam pomysłu. Więc może zadam Wam pytanie:
Ile już jeździsz?
Jak często?
Na jakim poziomie jesteś (stęp, kłus, galop, skoki itp)?
Ile już jeździsz?
Jak często?
Na jakim poziomie jesteś (stęp, kłus, galop, skoki itp)?
sobota, 14 grudnia 2013
Muszę, MUSZĘ to napisać...
Nie moge się powstrzymać.
Zaczynam zakochiwać się w jeździe na oklep. Na początku bałam się strasznie galopować bez siodła, ale teraz, gdy przezwycieżyłam lek, odkryłam, że to wspaniałe, chyba najwspanialsze co moze byc w jeździe.
Wybaczcie błędy, ale Alt mi średnio działa.
Ok.
Kilka tygodni temu przezwyciężyłam strach przed galopem na oklep. Na kolejnej jeździe byłam w siodle, a potem znów na oklep. Skoczyłam z kłusa i z galopu takie maleństwo, 20 cm ;)
W czwartek znów byłam na oklep.
Na Karino vel Misio;)
Dlaczego Miś?
Bo to kucyk A La szetlandzki, owłosiony na zimę i kochany. I wredny. I kochany ;)
Jest taki, że nie przemęcza się zbytnio. Sprawdza jeźdźca.
Niby leń, ale...
To jest kon do przodu, ale odczulony przez dzieci na łydkę, wyszarpany za pysk i sprytny!!!
Instruktorka mowi galop
Cofam łydkę, ściskam, jak na normalnym koniu. Zagalopował. Na początku nie ogarniałam, po kilku foulach przypomniałam sobie o co chodzi z biodrami i wgl.
Musialam przytrzymywać sie udami, kolanami, łydkami. Wydłużyłam mu wodze, trzymałam za końcówkę.
Łeb miał przy ziemi (po cholerę zbierać konia, wolę mieć rozluźnionego, swobodnie idącego konia, NIE neguję zebrania, ale przy tym koniu priorytetem jest dla mnie by był zadowolony, wyjaśnię później)
Galopował szybko, jak na rozmiar, a nie człap, człap, człap.
Po jakiś 2 okrążeniach jechałam ze swobodnie wiszącymi nogami, tylko na zakrętach dodawałam łydki.
Miałam ochotę puścic wodzę, dać ręce na boki i wgl, ale nie byłam pewna co na to instruktorka, więc po prostu galopowałam na długiej wodzy, praktycznie ich nie trzymając.
Udało mi się cośtam koło 40-50 cm skoczyć (koperta, więc ciężko mi określić)
Trochę kłusa dla biednej dupy i stęp. Ćwiczyliśmy zatrzymania. Dodam, że rozgrzał się tak, ze łatwiej było ruszyc niż zatrzymać.
Kocham oklep, mimo, ze wszystko mnie boli.
Spróbujcie.
poprawia dosiad...
A co do tego co pisałam powyżej.
Kuc ma 12 lat, jest od kilku lat w rekreacji, chodził skoki jakieś małe.
Często chodzi na oprowadzki, jeżdżą na nim głównie maluchy.
Koń nie będzie sie męczył jak go za wodze szarpią itd.
Lubi np. zmieniac kierunek sam z siebie, odmawiać przy skokach.
Ja go ogarnęłam na tyle, że nie skręca mi niepotrzebnie.
W stajni lubi gryźć. Początkowo musiałam ciagle na niego krzyczeć, zabraniać, karać. Zrozumiał, że przy mnie ma być grzeczny. Teraz owszem. Kłapnie czasem zębami, ale kopyto poda od razu.
Zaczęło mnie interesować co lubi. I np. zauważyłam, że gdy ma uszy do tyłu (zły) i podrapię go delikatnie po ganaszach to uszy postawi (zainteresowanie, radosć, pozytywny znak)
Widzę, że galop sprawia mu w pewien sposób przyjemność bo galopuje sam z siebie, to jest od niego, nie od łydki, bata itd.
Widzę, że lubi mieć długą wodzę, więc tak też jeżdżę. Ma łeb przy ziemi- galopuje, cieszy się, jest git.
Próbuje konia zbierać- dupa, czarna dupa, nic nie idzie.
Po co mi to?
On lubi luz w pysku, niech go ma. Ja mam wtedy dobry galop i skoki.
W grudniu będe na amatorskich zawodach, chce jechać na nim. To ujeżdżenie, muszę popracować nad woltami, uwrażliwieniem go na łydkę itp. Ale damy radę, bo razem jesteśmy niepokonani! ;)
Nie skonczę, o nie!
Dodam, ze uwrażliwienie takiej znieczulicy będzie trudne.
Najpierw daję łydkę , potem łyda + głos, potem łyda+głos+ bat. Nie zadziała? Daje mu sygnał łydką w bardziej nieprzyjemny sposób (obcas) nie bije go tak, nie kpię, lekko dotykam go obcasem. Troche jak ostroga, tylko lżej.
To dla niego odmienne od kopania i reaguje. Będzie coraz lepiej, jeśli mi nikt nie bedzie konia psuł
Zaczynam zakochiwać się w jeździe na oklep. Na początku bałam się strasznie galopować bez siodła, ale teraz, gdy przezwycieżyłam lek, odkryłam, że to wspaniałe, chyba najwspanialsze co moze byc w jeździe.
Wybaczcie błędy, ale Alt mi średnio działa.
Ok.
Kilka tygodni temu przezwyciężyłam strach przed galopem na oklep. Na kolejnej jeździe byłam w siodle, a potem znów na oklep. Skoczyłam z kłusa i z galopu takie maleństwo, 20 cm ;)
W czwartek znów byłam na oklep.
Na Karino vel Misio;)
Dlaczego Miś?
Bo to kucyk A La szetlandzki, owłosiony na zimę i kochany. I wredny. I kochany ;)
Jest taki, że nie przemęcza się zbytnio. Sprawdza jeźdźca.
Niby leń, ale...
To jest kon do przodu, ale odczulony przez dzieci na łydkę, wyszarpany za pysk i sprytny!!!
Instruktorka mowi galop
Cofam łydkę, ściskam, jak na normalnym koniu. Zagalopował. Na początku nie ogarniałam, po kilku foulach przypomniałam sobie o co chodzi z biodrami i wgl.
Musialam przytrzymywać sie udami, kolanami, łydkami. Wydłużyłam mu wodze, trzymałam za końcówkę.
Łeb miał przy ziemi (po cholerę zbierać konia, wolę mieć rozluźnionego, swobodnie idącego konia, NIE neguję zebrania, ale przy tym koniu priorytetem jest dla mnie by był zadowolony, wyjaśnię później)
Galopował szybko, jak na rozmiar, a nie człap, człap, człap.
Po jakiś 2 okrążeniach jechałam ze swobodnie wiszącymi nogami, tylko na zakrętach dodawałam łydki.
Miałam ochotę puścic wodzę, dać ręce na boki i wgl, ale nie byłam pewna co na to instruktorka, więc po prostu galopowałam na długiej wodzy, praktycznie ich nie trzymając.
Udało mi się cośtam koło 40-50 cm skoczyć (koperta, więc ciężko mi określić)
Trochę kłusa dla biednej dupy i stęp. Ćwiczyliśmy zatrzymania. Dodam, że rozgrzał się tak, ze łatwiej było ruszyc niż zatrzymać.
Kocham oklep, mimo, ze wszystko mnie boli.
Spróbujcie.
poprawia dosiad...
A co do tego co pisałam powyżej.
Kuc ma 12 lat, jest od kilku lat w rekreacji, chodził skoki jakieś małe.
Często chodzi na oprowadzki, jeżdżą na nim głównie maluchy.
Koń nie będzie sie męczył jak go za wodze szarpią itd.
Lubi np. zmieniac kierunek sam z siebie, odmawiać przy skokach.
Ja go ogarnęłam na tyle, że nie skręca mi niepotrzebnie.
W stajni lubi gryźć. Początkowo musiałam ciagle na niego krzyczeć, zabraniać, karać. Zrozumiał, że przy mnie ma być grzeczny. Teraz owszem. Kłapnie czasem zębami, ale kopyto poda od razu.
Zaczęło mnie interesować co lubi. I np. zauważyłam, że gdy ma uszy do tyłu (zły) i podrapię go delikatnie po ganaszach to uszy postawi (zainteresowanie, radosć, pozytywny znak)
Widzę, że galop sprawia mu w pewien sposób przyjemność bo galopuje sam z siebie, to jest od niego, nie od łydki, bata itd.
Widzę, że lubi mieć długą wodzę, więc tak też jeżdżę. Ma łeb przy ziemi- galopuje, cieszy się, jest git.
Próbuje konia zbierać- dupa, czarna dupa, nic nie idzie.
Po co mi to?
On lubi luz w pysku, niech go ma. Ja mam wtedy dobry galop i skoki.
W grudniu będe na amatorskich zawodach, chce jechać na nim. To ujeżdżenie, muszę popracować nad woltami, uwrażliwieniem go na łydkę itp. Ale damy radę, bo razem jesteśmy niepokonani! ;)
Nie skonczę, o nie!
Dodam, ze uwrażliwienie takiej znieczulicy będzie trudne.
Najpierw daję łydkę , potem łyda + głos, potem łyda+głos+ bat. Nie zadziała? Daje mu sygnał łydką w bardziej nieprzyjemny sposób (obcas) nie bije go tak, nie kpię, lekko dotykam go obcasem. Troche jak ostroga, tylko lżej.
To dla niego odmienne od kopania i reaguje. Będzie coraz lepiej, jeśli mi nikt nie bedzie konia psuł
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Fascynujące zjawisko....
Dzisiaj poruszę temat powszechnie znany, widziany itd.
Zjawisko to jest naturalne (niestety) w jeździeckim świecie i sprawia, ze wiele osób ma ochote zostawic ten sport raz na zawsze.
Co mam na myśli?
"Stajenną Szlachtę"
Serio?
Nie macie szlachty u Was w stajni?
Nie wierzę!
A może sami jesteście szlachtą?
Co chcę przez to powiedzieć.
Zdefiniuję szlachtę
"Stajenna Szlachta" to osoba, a zwykle grupa osób, które często bywają w danej stajni/stadninie/ośrodku jeździeckim/szkółce jeździeckiej/klubie jeździeckim. Uważają się za lepsze od innych, komentują pierwsze jazdy początkujacych, uważają, że lepiej wiedza niz instruktorzy, chociaż to nie prawda"
Teraz wkleję na niebiesko coś co pochodzi z ciekawego "bloga" czubajka.pl, zachecam do czytania.
"Nie tak dawno przy okazji obsługi ślubu trafiliśmy do innej stajni. Stajnia ta nie dysponowała swoim zaprzęgiem, a ponieważ ślub odbywał się na terenie ośrodka będącego w pobliżu zdecydowaliśmy, że przewieziemy naszą dorożkę i konia do tej stajni i tam zaprzęgniemy, przygotujemy i wyruszymy w dalszą drogę. Właściciela stajni znamy, telefonicznie uzgodniliśmy szczegóły i w oznaczonym dniu podjechaliśmy lawetą z bryczką i bukmanką. W stajni czekało już na nas kilka dziewcząt, które jeżdżą tam regularnie i w związku z tym czują się gospodarzami na własnej ziemi. Od momentu, gdy zaparkowaliśmy, poprzez wyprowadzenie konia z przyczepy, czyszczenie, pojenie, zaprzęganie aż do finałowego odjazdu z bryczką byliśmy więc częstowani mądrościami i radami. Wszystkie te komentarze nie były w zasadzie kierowane do nas bezpośrednio, ot luźne wypowiedzi, przypadkiem rzucane w przestrzeń: „Nawet ogona nie rozczesali”, „Może się boją podejść z tyłu, ten ogier taki elektryczny”, „To nie ogier, przecież to wałach, widać od razu”, „Ty, jakie wędzidło, to munsztuk?” , „No jasne, nie radzą sobie na zwykłym”, „Tak to jest jak ktoś nie ma doświadczenia”. Mój mąż uśmiechał się sam do siebie, a ja w ogóle nie mogłam się dopatrzeć nic humorystycznego w tym dziwnym zainteresowaniu i odgrywaniu ról lepszych koniarzy, bardziej doświadczonych jeźdźców, profesjonalnych trenerów i specjalistów. Uświadomiłam sobie, że to samo dzieje się w naszej stajni – gdy pojawia się ktoś nowy rzesza naszych jeźdźców z zadartym nosem odgrywa rolę koniarzy, którzy zęby zjedli na tej całej zabawie i posiadają pełną i kompletną wiedzę na temat hippiki. Im słabszy jeździec z naszej szkółki tym bardziej doświadczony w odgrywaniu najlepiej zorientowanego szefa stajni."
wiem, że to długie, ale zachęcam do przeczytania.
Serio, starajmy się nie zachowywać w ten sposób, przecież wszyscy, WSZYSCY tworzymy koński świat i nie bądźmy złośliwi.
a Ty, tak TY zobacz teraz jak Ty sie zachowujesz.
Zjawisko to jest naturalne (niestety) w jeździeckim świecie i sprawia, ze wiele osób ma ochote zostawic ten sport raz na zawsze.
Co mam na myśli?
"Stajenną Szlachtę"
Serio?
Nie macie szlachty u Was w stajni?
Nie wierzę!
A może sami jesteście szlachtą?
Co chcę przez to powiedzieć.
Zdefiniuję szlachtę
"Stajenna Szlachta" to osoba, a zwykle grupa osób, które często bywają w danej stajni/stadninie/ośrodku jeździeckim/szkółce jeździeckiej/klubie jeździeckim. Uważają się za lepsze od innych, komentują pierwsze jazdy początkujacych, uważają, że lepiej wiedza niz instruktorzy, chociaż to nie prawda"
Teraz wkleję na niebiesko coś co pochodzi z ciekawego "bloga" czubajka.pl, zachecam do czytania.
"Nie tak dawno przy okazji obsługi ślubu trafiliśmy do innej stajni. Stajnia ta nie dysponowała swoim zaprzęgiem, a ponieważ ślub odbywał się na terenie ośrodka będącego w pobliżu zdecydowaliśmy, że przewieziemy naszą dorożkę i konia do tej stajni i tam zaprzęgniemy, przygotujemy i wyruszymy w dalszą drogę. Właściciela stajni znamy, telefonicznie uzgodniliśmy szczegóły i w oznaczonym dniu podjechaliśmy lawetą z bryczką i bukmanką. W stajni czekało już na nas kilka dziewcząt, które jeżdżą tam regularnie i w związku z tym czują się gospodarzami na własnej ziemi. Od momentu, gdy zaparkowaliśmy, poprzez wyprowadzenie konia z przyczepy, czyszczenie, pojenie, zaprzęganie aż do finałowego odjazdu z bryczką byliśmy więc częstowani mądrościami i radami. Wszystkie te komentarze nie były w zasadzie kierowane do nas bezpośrednio, ot luźne wypowiedzi, przypadkiem rzucane w przestrzeń: „Nawet ogona nie rozczesali”, „Może się boją podejść z tyłu, ten ogier taki elektryczny”, „To nie ogier, przecież to wałach, widać od razu”, „Ty, jakie wędzidło, to munsztuk?” , „No jasne, nie radzą sobie na zwykłym”, „Tak to jest jak ktoś nie ma doświadczenia”. Mój mąż uśmiechał się sam do siebie, a ja w ogóle nie mogłam się dopatrzeć nic humorystycznego w tym dziwnym zainteresowaniu i odgrywaniu ról lepszych koniarzy, bardziej doświadczonych jeźdźców, profesjonalnych trenerów i specjalistów. Uświadomiłam sobie, że to samo dzieje się w naszej stajni – gdy pojawia się ktoś nowy rzesza naszych jeźdźców z zadartym nosem odgrywa rolę koniarzy, którzy zęby zjedli na tej całej zabawie i posiadają pełną i kompletną wiedzę na temat hippiki. Im słabszy jeździec z naszej szkółki tym bardziej doświadczony w odgrywaniu najlepiej zorientowanego szefa stajni."
wiem, że to długie, ale zachęcam do przeczytania.
Serio, starajmy się nie zachowywać w ten sposób, przecież wszyscy, WSZYSCY tworzymy koński świat i nie bądźmy złośliwi.
a Ty, tak TY zobacz teraz jak Ty sie zachowujesz.
sobota, 23 listopada 2013
W jakim wieku ujeżdżać konie?
Jedni uważają, że w wieku 2 lat, inni - 5.
2 lata to zdecydowanie za szybko .
Zależnie od rasy zajeżdżanie koni powinno rozpocząć się w wieku 3-5 lat. Oczywiście mam na myśli wsiadanie, bo lonżowanie, przyzwyczajanie do siodła/uprzęży zaczynamy wcześniej.
2 lata to zdecydowanie za szybko .
Zależnie od rasy zajeżdżanie koni powinno rozpocząć się w wieku 3-5 lat. Oczywiście mam na myśli wsiadanie, bo lonżowanie, przyzwyczajanie do siodła/uprzęży zaczynamy wcześniej.
Kostki cukru?
Spór czy można dawać koniom kostki cukru.
Jedni mówią, ze tak , skoro konie je lubią, smakołyk, jak inne
inni uważają że nie powinno się dawać ich koniom, bo są niezdrowe.
Co ja uważam?
Nie powinno się dawać koniom cukry, ALE czasem, od święta, wyjątkowo można dać. 2 kostki tygodniowo raczej nic złego nie zrobią ;)
A następnym razem będzie post o wieku ujeżdżania koni.
Jedni mówią, ze tak , skoro konie je lubią, smakołyk, jak inne
inni uważają że nie powinno się dawać ich koniom, bo są niezdrowe.
Co ja uważam?
Nie powinno się dawać koniom cukry, ALE czasem, od święta, wyjątkowo można dać. 2 kostki tygodniowo raczej nic złego nie zrobią ;)
A następnym razem będzie post o wieku ujeżdżania koni.
piątek, 22 listopada 2013
Nie będę karał konia batem!!!
Spotkałam się kilka razy z opinią, ze karanie konia batem jest złe.
Macie prawo do własnego zdania, jednak osobiscie uważam, że koń musi znać granice i je respektować. Wolę kilka razy dac mu z bata (oczywiście nie za mocno i w uzasadnionej sytuacji) niż potem nie umiec nad nim zapanować gdy mnie zdominuje.
Najciekawiej jest gdy ktoś twierdzi "Nie popieram bicia konia batem. Sama stosuję go tylko do popędzania leniwego konia"
Ludzie serio?
Nie skapliście się, że to również akranie. ???
Jeśli uderzysz konia gdy np. wspina się, bryka itp. to zupełnie tak samo uzasadnione jak gdy zastosujesz bat by go popędzisz, bo karasz go za lenistwo, tak?
A jak wy używacie bata?
O złym stosowaniu bata jeszcze napiszę....
Macie prawo do własnego zdania, jednak osobiscie uważam, że koń musi znać granice i je respektować. Wolę kilka razy dac mu z bata (oczywiście nie za mocno i w uzasadnionej sytuacji) niż potem nie umiec nad nim zapanować gdy mnie zdominuje.
Najciekawiej jest gdy ktoś twierdzi "Nie popieram bicia konia batem. Sama stosuję go tylko do popędzania leniwego konia"
Ludzie serio?
Nie skapliście się, że to również akranie. ???
Jeśli uderzysz konia gdy np. wspina się, bryka itp. to zupełnie tak samo uzasadnione jak gdy zastosujesz bat by go popędzisz, bo karasz go za lenistwo, tak?
A jak wy używacie bata?
O złym stosowaniu bata jeszcze napiszę....
wtorek, 19 listopada 2013
Jak ja "kocham" naszych wspaniałych "naturalistów" !
Post o "naturalistach"
Obecnie naturalista to osoba uważające, że m.in:
-wędzidło to zło wcielone
-bat jest zły
-jak można krzyknąć na konia?!
-jeżdżenie na zawody jest złe
-zebranie konia jest złe
-pelham, munsztuk itp. to nawet w rękach najlepszych jeźdźców uosobienie zła.
Najzabawniejsze jest, że zwykle nie skończyli kursów JNBT (też nie skończyłam) .
Najlepsze jest to, że to zwykle osoby w przedziale wiekowym 11-14 (nic nie mam do osób w tym wieku!!!!!) lat, nie znające się zbytnio na rzeczy...
Niektórzy naturaliści są tak genialni, że towarzysze ich konia to pies, kot, królik itp.
Teraz taka refleksja:
Natural to:
a) to co napisałam powyżej
b) zdominowanie konia tak jak przywódca stada, zdobycie jego zaufania i szacunku
?
Osobiście mam wrażenie, że "b)" .
A czym dla Was jest "natural" ?
Obecnie naturalista to osoba uważające, że m.in:
-wędzidło to zło wcielone
-bat jest zły
-jak można krzyknąć na konia?!
-jeżdżenie na zawody jest złe
-zebranie konia jest złe
-pelham, munsztuk itp. to nawet w rękach najlepszych jeźdźców uosobienie zła.
Najzabawniejsze jest, że zwykle nie skończyli kursów JNBT (też nie skończyłam) .
Najlepsze jest to, że to zwykle osoby w przedziale wiekowym 11-14 (nic nie mam do osób w tym wieku!!!!!) lat, nie znające się zbytnio na rzeczy...
Niektórzy naturaliści są tak genialni, że towarzysze ich konia to pies, kot, królik itp.
Teraz taka refleksja:
Natural to:
a) to co napisałam powyżej
b) zdominowanie konia tak jak przywódca stada, zdobycie jego zaufania i szacunku
?
Osobiście mam wrażenie, że "b)" .
A czym dla Was jest "natural" ?
Regulamin
NIE hejtuj
NIE kłóć się ze mną bez uzasadnienia
NIE przeklinaj
NIE spamuj
TAK zachowaj kulturę osobistą
TAK przemyśl co napisałam, nawet jeśli się nie zgadzasz
TAK możesz mieć inne zdanie
TAK skomentuj post
TAK pokaż znajomym bloga, poleć
TAK czytaj!!!
Tak zasugeruj o czym moge napisać
NIE kłóć się ze mną bez uzasadnienia
NIE przeklinaj
NIE spamuj
TAK zachowaj kulturę osobistą
TAK przemyśl co napisałam, nawet jeśli się nie zgadzasz
TAK możesz mieć inne zdanie
TAK skomentuj post
TAK pokaż znajomym bloga, poleć
TAK czytaj!!!
Tak zasugeruj o czym moge napisać
Subskrybuj:
Posty (Atom)