Nie moge się powstrzymać.
Zaczynam zakochiwać się w jeździe na oklep. Na początku bałam się strasznie galopować bez siodła, ale teraz, gdy przezwycieżyłam lek, odkryłam, że to wspaniałe, chyba najwspanialsze co moze byc w jeździe.
Wybaczcie błędy, ale Alt mi średnio działa.
Ok.
Kilka tygodni temu przezwyciężyłam strach przed galopem na oklep. Na kolejnej jeździe byłam w siodle, a potem znów na oklep. Skoczyłam z kłusa i z galopu takie maleństwo, 20 cm ;)
W czwartek znów byłam na oklep.
Na Karino vel Misio;)
Dlaczego Miś?
Bo to kucyk A La szetlandzki, owłosiony na zimę i kochany. I wredny. I kochany ;)
Jest taki, że nie przemęcza się zbytnio. Sprawdza jeźdźca.
Niby leń, ale...
To jest kon do przodu, ale odczulony przez dzieci na łydkę, wyszarpany za pysk i sprytny!!!
Instruktorka mowi galop
Cofam łydkę, ściskam, jak na normalnym koniu. Zagalopował. Na początku nie ogarniałam, po kilku foulach przypomniałam sobie o co chodzi z biodrami i wgl.
Musialam przytrzymywać sie udami, kolanami, łydkami. Wydłużyłam mu wodze, trzymałam za końcówkę.
Łeb miał przy ziemi (po cholerę zbierać konia, wolę mieć rozluźnionego, swobodnie idącego konia, NIE neguję zebrania, ale przy tym koniu priorytetem jest dla mnie by był zadowolony, wyjaśnię później)
Galopował szybko, jak na rozmiar, a nie człap, człap, człap.
Po jakiś 2 okrążeniach jechałam ze swobodnie wiszącymi nogami, tylko na zakrętach dodawałam łydki.
Miałam ochotę puścic wodzę, dać ręce na boki i wgl, ale nie byłam pewna co na to instruktorka, więc po prostu galopowałam na długiej wodzy, praktycznie ich nie trzymając.
Udało mi się cośtam koło 40-50 cm skoczyć (koperta, więc ciężko mi określić)
Trochę kłusa dla biednej dupy i stęp. Ćwiczyliśmy zatrzymania. Dodam, że rozgrzał się tak, ze łatwiej było ruszyc niż zatrzymać.
Kocham oklep, mimo, ze wszystko mnie boli.
Spróbujcie.
poprawia dosiad...
A co do tego co pisałam powyżej.
Kuc ma 12 lat, jest od kilku lat w rekreacji, chodził skoki jakieś małe.
Często chodzi na oprowadzki, jeżdżą na nim głównie maluchy.
Koń nie będzie sie męczył jak go za wodze szarpią itd.
Lubi np. zmieniac kierunek sam z siebie, odmawiać przy skokach.
Ja go ogarnęłam na tyle, że nie skręca mi niepotrzebnie.
W stajni lubi gryźć. Początkowo musiałam ciagle na niego krzyczeć, zabraniać, karać. Zrozumiał, że przy mnie ma być grzeczny. Teraz owszem. Kłapnie czasem zębami, ale kopyto poda od razu.
Zaczęło mnie interesować co lubi. I np. zauważyłam, że gdy ma uszy do tyłu (zły) i podrapię go delikatnie po ganaszach to uszy postawi (zainteresowanie, radosć, pozytywny znak)
Widzę, że galop sprawia mu w pewien sposób przyjemność bo galopuje sam z siebie, to jest od niego, nie od łydki, bata itd.
Widzę, że lubi mieć długą wodzę, więc tak też jeżdżę. Ma łeb przy ziemi- galopuje, cieszy się, jest git.
Próbuje konia zbierać- dupa, czarna dupa, nic nie idzie.
Po co mi to?
On lubi luz w pysku, niech go ma. Ja mam wtedy dobry galop i skoki.
W grudniu będe na amatorskich zawodach, chce jechać na nim. To ujeżdżenie, muszę popracować nad woltami, uwrażliwieniem go na łydkę itp. Ale damy radę, bo razem jesteśmy niepokonani! ;)
Nie skonczę, o nie!
Dodam, ze uwrażliwienie takiej znieczulicy będzie trudne.
Najpierw daję łydkę , potem łyda + głos, potem łyda+głos+ bat. Nie zadziała? Daje mu sygnał łydką w bardziej nieprzyjemny sposób (obcas) nie bije go tak, nie kpię, lekko dotykam go obcasem. Troche jak ostroga, tylko lżej.
To dla niego odmienne od kopania i reaguje. Będzie coraz lepiej, jeśli mi nikt nie bedzie konia psuł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz