środa, 12 marca 2014

Cyrk...

Muszę to opisać... W moim mieście jest cyrk... Tzn. przyjechał cyrk. Chyba znany, nie jestem fanką cyrków, nie znam się. Rozłozyli się na dużej łące obok osiedla... Namiot, samochody... Zrobili wybieg dla zwierząt: wielbłądów, konia, kucyków, osiołka. to mi się podobało. Lamy były przypięte, przywiązane, nie wiem jak to określić XD do palików, miały trochę cienia, trawę, wody nie widziałam, pewnie były pojone co jakiś czas. To było ok. Ich kondycja była ok, kucyki i koń też bardzo ładnie się prezentowały, wielbłądy miały "pokićkaną" sierść, ale to u wielbłądów chyba normalne. Byłam zadowolona z tego co zobaczyłam, uznałam, że to całkiem profesjonalny cyrk, że dobrze ejst, bo zwierzaki mają wybieg, a te uwiazane mogły sobie pokłusować, położyć sie, pojeść. Potem zobaczyłam w klatkach lwy i było już smutno... Jasne! Nie zrobia dla nich wybiegu, przecież są niebezpieczne! Ale jak one maja siedzieć non stop w klatkach? Mogliby zrobić chociażby.. nie wiem... rozkładaną większą klatkę? Dalej było gorzej. Na paliku uwiązany kucyk. Śliczny, cos miedzy srokaczem, a tarantem, wygladał jak Gapcio, ale miał czarne kropki na zadzie jak tarant. I piękną grzywę, grzywkę i ogon... Kopytka odrobinkę długawe, ale można powiedzieć, że "kowal się spóźnia", czyli wkrótce trzeba je zrobić, ale nic złego sie JESZCZE nie dzieje. Kucyk był przestraszony, samotny i niespokojny, rżał do innych zwierzaków, które były na wybiegu. Popatrzył na mnie spod grzywki, popatrzył na mnie i myślałam, ze pęknie mi serce! Chciałam zrobic coś, żeby sie nie bał, cokolwiek. On próbował podejść, ale... jego ograniczał sznur, mnie ciężarówka i ogrodzenia (złaczenie dwóch ciężarówek dokładnie). Juz po przedstawieniu. Jutro wyjedzie i nigdy Go nie zobaczę. Gdy na mnie spojrzał, jedyne czego chciałam, to odpiąć go od tego cholernego palika i zwiać, a w przypadku pogoni wskoczyc mu na grzbiet i spieprzać... Albo chociaż podejsć, poprawic przekrecony kantar, uspokoić go (nie panikował, był spięty, zdenerwowany, tęsknił za stadem) ... Nic nie mogłam zrobić!!! Wszędzie kręcili się ludzie, pracownicy, a tam gdzie stał wstępu nie było! Cyrków NIE popieram, nie pójdę do nich. Nie chcę płacić za kucykowe nieszczęście, wolę zapłacić za coś innego, nie chcę wspierać ich smutku, strachu. Ten cyrk juz bywał w moim mieście, mam nadzieję, ze jeszcze przyjedzie...

2 komentarze:

  1. Booże! Płakałam przy tej historii.;C Jak ja tg nie cierpię. Z tego powodu nie chodzę do cyrków. Ewentualnie gdyby były bez zwierząt-poszłabym.
    :CC Nie, nie mogę się otrząsnąć.;c

    OdpowiedzUsuń
  2. byłam już w gorszej sytuacji. Napisałam cos masakrycznego, połączenie wiersza z brakiem talentu... Ale historia nieciekawa... Dodać?

    OdpowiedzUsuń