niedziela, 11 maja 2014

Skąd ta zmiana?

Zaczynałam naukę jazdy w stajni X.
"Instruktorką" była 16-latka, nie dostałam kasku, koń był młody. Nazywał się Poryw...
W stajni śmierdziało. Nie było ogrodzonego maneżu, tylko lonżownik i nieogrodzona ujeżdżalnia.
Ponieważ jest tam park i mini zoo od tamtej pory bywałam tam nie raz. Zawsze zwracałam uwagę na brudne boksy i muła (osła? Osłomuła?) w mini zoo. Miał zapuszczone kopyta...
Byłam tam też wczoraj. Z aparatem, gotowa robić temu zaniedbaniu zdjęcia i opublikować je na blogu, na fb, wysyłać maile do Fundacji z prosbą o pomoc dla muła. Kopyta były po prostu makabryczne. Takie łódeczki...

Najpierw poszłam do stajni. W boksach czysta słoma, nie śmierdzi. Ogólnie jakoś lepiej. Ktoś mył konia. Patrzę...
Tarant. Plamki szare, zwłaszcza skupione na zadzie, łaciaty pysk i "ludzkie" oczy z białą obwódką. "Mamo, to jest Poryw" "Nie, to nie jest on" "Mamo, to musi być Poryw" no to mama mówi do tego co go mył, czy może to jest Poryw
"Tak to Poryw"
Boże, jakie szczęście! Oczywiście musiałam się do konia przytulić. Spotkanie po latach... Bałam się, ze on nie żyje, że poszedł na rzeź itp. A on został koniem zaprzęgowym (ładne kopyta, zadbany, ze stanowiska trafił do boksu...) !
Potem do mini zoo. Uroczy kucyk, który, gdy byłam tam ostatnio był mną przerażony (stał wtedy w stanowisku) teraz przykłusowywał do człowieka na wybiegu, gdzie był z drugim kucem :)
No i muł, zwany przeze mnie Karo. Kopyta są skrócone! Krzywo, ale jednak!
Dodam, że wszystko było jakieś bardziej zadbane, zrobili ujeżdżalnię...
Może zmiany pójdą dalej. Może sprawdzę tą stajnię pod katem jazdy... Może nawet spędzę jeszcze kiedyś trochę czasu z Porywem...

piątek, 2 maja 2014

Drugi blog!!!

Tu nadal będę pisać, ale towrzę kolejnego bloga z OPOWIADANIEM!!! Nie wiem jak mi wyjdzie, będę się starać. Zajrzyjcie i czekajcie na pierwsze wpisy... spodmojegopiora.blogspot.com Zapraszam wszystkich ;) !!! Ahoj!

kontrowersyjnie o fundacjach pro końskich z załaczniekiem- prawdziwą historią.

Chyba każdy koniarz przechodzi zachwyt fundacjami jacy to są wspaniali i zgadzamy się z nimi w 100% ... Ja nie neguję fundacji ale hmmm.... radzę ostrożność. Nie zawsze wszystko jest tak jak piszą-to pierwszy powód.(parę wpisów dalej kolejny powód)a trzeci powód to pewna historia. Jak wiecie kiedyś kochałam klaczkę Kazinę. Kocham nadal... Nieważne. Właściciele Kaziny mieli poważne problemy finansowe. Komornik zajął część koni. W tym Kazinkę i jej syna- Filipa. Pominę tutaj moje i wielu innych uczucia, ażeby Was nie zanudzić. Kazinę i Filipa kupiła pewna fundacja. Zaznaczam z miejsca, że NIE Pegasus ani Centaurus. Zapowiadało się bdb. Napisałam do nich maila. Uprzejma odpowiedź. Poproszono mnie żebym napisała co lubi, czego nie, ogólnie jaka Kazina jest... No to napisałam... Po pewnym czasie kontakt się urwał. Nie szkodzi, myślałam, pewnie mają dużo roboty... Pewnego dnia weszłam na strone schroniska/fundacji żeby zobaczyć, czy ma opiekunów. Ma. Wirtualnych. Jakaś hodowla. no to szukam tej hodowli w Internecie i cooo?! Owszem, znajduję Kazinkę, ale nie o to chodzi! Stwierdzili, że " została wykupiona z klubu jeździeckiego w X. Była w bardzo złym stanie." Cierpiała na ochwat, jednak mimo tego była bardzo intensywnie przez klub użytkowana" sprostuję. Kazinka pracowała nie więcej niż 2 godziny dziennie, chodziła na padok, miała dość jedzenia i stały dostęp do wody. Towarzystwo innych koni i mnóstwo miłości. BYŁA REGULARNIE SZCZEPIONA< WERKOWANA< ODROBACZANA!!! Była szczupła. Mogłaby troszkę przytyć, ale ona ma obecnie 16 lat i ma prawo nie być gruba i nieco chudnąć!Kopyta miała w dobrym stanie, zdrowe, a chodzenie nie było dla niej bolesne, bo aż gnała do przodu. Dalej pisało " Miała grzybicę i uzębienie w bardzo złym stanie" Nie wiem jakie miała uzębienie, ale na pewno dość zdrowe, żeby wędzidło jej nie przeszkadzało. Grzybicy NIE MIAŁA!!! Pytanie brzmi: Kto kłamie? Sponsor Kazi czy fundacja? Czy Kazina rzeczywiście jest chora? Jeśli tak to zaniedbała ją fundacja. Mam nadzieję, że kłamią... Gdybym mogła zaadoptowałąbym ją...

Cross :3

Cross- sport nie dla mnie... Bo te zjazdy mnie o zawał przyprawiają. Wszystko spoko. Ale ja się do zjazdów, ani bankietów nie nadaję xD Miałam 2 jazdy na torze i muszę przyznać, że to jest SUPER! (oprócz bankietów i zjazdów...) Pierwsza jazda była na oklep (nie wiedziałam, że idziemy na crossa...) i bez żadnych przeszkód, bo było ślisko... Ale zapoznałam się z miejscem i zmianą podejścia do życia Karino... Bo on wtedy na przemian... Albo stępował zamiast galopować, albo ponosił. Ale udało mi się zrobić kawałek dobrego galopu. Potem poszliśmy na trasę i sobie ją przeszłam stępem. Skoczyłam tylko przewróconą brzózkę (wysokość 20 cm) bo leżała na drodze xD Wczoraj był mój drugi cross :3 !!! Po kłusie i galopie instruktor stwierdził, że mamy wjechać na górkę. Wrażenie okropne. Tak jakby ta górka miała 90 stopni nachylenia względem podłoża... Wjeżdżam. A Karino galop... (byłam w siodle jakby co). Kolejny wjazd to prawie wpadł na przeszkodę, kolejny zatrzymanie i cofanie (brr.. okropność! myślałam, że oboje glebniemy!) a po kilku kolejnych wjazdach z galopu (zamierzonego). No to kucyk jak ruszył, wbiegł, i co na górze? STOP. Ale jestem MEGA zadowolona z małego ;) Może następnym razem starczy czasu i coś sobie skoczymy... UWAGA!!! Czy mam utworzyć drugiego bloga na opisywanie wspomnień i jazd itp. a na tym pisać "kontrowersje" (wiecie o co chodzi...) czy pisać na tym i to i to? + komentujcie to motywuje!!!